Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy,
Poniżej prezentujemy relację z Konferencji wyjazdowej „Holandia – Floriada”, która miała miejsce w dniach 24 – 29 maja 2022r., autorstwa Marka Kubackiego.
Życzymy przyjemnej lektury.
Prezes PTChD
Jerzy Gągorowski
Światowa Wystawa Ogrodnicza FLORIADA2022 – Almere (Holandia).
(Bardzo subiektywne, acz krótkie, opisanie wyjazdu grupy członków PTChD-NOT,
autorstwa Marka Kubackiego).
W ponad 30-to letniej historii PTChD-NOT, wyjazdy do Holandii (obecnie należałoby poprawnie napisać do Niderlandów) na FLORIADĘ stały się już niejako tradycją. Ten wyjazd, który za nami, jest, bowiem trzecim z kolei! Powie ktoś…phi, dopiero trzeci, ale…, odbywa się ta wystawa raz na 10 lat! Od 1972 roku, w latach, które mają „dwójkę” na końcu. Byliśmy na niej w 2002, 2012 i teraz w dniach 24.05-29.05.2022 r.
Piszący te słowa, jako jedyny z grupy, był na trzech ostatnich (kilka osób było po raz drugi), więc mam skalę porównawczą jak się one zmieniają, jak zmieniają się trendy czy też ich tematy przewodnie. Tegoroczny temat główny wystawy to: „Rozwijające się zielone miasta”.
Oczywiście nie wszystkie dni poświęciliśmy wystawie, byliśmy na niej jeden dzień, ale za to cały (25 maja), więc było wystarczająco dużo czasu, aby zapoznać się z atrakcjami, przygotowanymi przez organizatorów, a było ich jak zwykle, co niemiara! Pozostałą część wyjazdu wypełniły nie mniej atrakcyjne inne miejsca i obiekty. Ale po kolei!
Organizujący Floriadę Holendrzy, niemal zaraz po zakończeniu jednej, przystępują do organizacji kolejnej, tak, że miałem możliwość śledzić (dzięki internetowi) te przygotowania od 2014 roku. Nawet pandemia ich nie przerwała! Ot, taka „olęderska solidność”. Za każdym razem wystawa organizowana jest w innym miejscu, najczęściej na niezagospodarowanych terenach, (ale dobrze skomunikowanych – głównie przy autostradach), które po zakończeniu wystawy są adaptowane na inne cele, np. mieszkaniowe, jak ma być po tej wystawie w Almere.
Fot. 1 Grupa z PTChD przed wejściem na teren wystawy w Almere.
Almere to najmłodsze miasto w Holandii, położone w prowincji Flevoland. W dużej części są to tereny niejako „wydarte morzu”. Można się było o tym przekonać, lecąc nad nimi balonem, oczywiście wirtualnym! Ponieważ w tytule artykułu zaznaczyłem, iż jest on napisany subiektywnie, poniżej opisuję to, co mnie się podobało bardziej od innych atrakcji czy prezentacji, których jak zwykle było na wystawie wiele. A dlaczego…??? No cóż, jak zwykle rzecz gustu!
Chcących zobaczyć więcej zachęcam do wyjazdu na Floriadę, która trwać będzie do początku października br., a inni niech żałują, że nie zdecydowali się pojechać z nami! Tradycyjnie, po terenach wystawowych można było się przemieszczać z tzw. „buta” lub kolejką naziemną i linową.
Fot. 2 Środki transportu.
Z wielu ciekawych rozwiązań projektowych związanych z zagospodarowaniem terenu w miastach, pomysłów na małą architekturę, czy różnych rzadkich odmian roślin, moją uwagę przykuły min.: żywy most utworzony z rosnącego cisa (niestety nie był dostępny – chyba jeszcze się „wzmacniał”); propozycja miejskiego mini arboretum, ciekawy przykład letniego domku (altany?) wokół którego, ciągi piesze wyłożone były …. (Sic!) pestkami i łupinami różnych owoców (min. orzechów laskowych, włoskich, brzoskwini) w ramach naturalnego recyklingu; a z prezentowanych drzew i krzewów – rzadko spotykana albicja czy dereń kousa ‘Satomi’.
Oczywiście było tam o wiele więcej ciekawych i rzadko spotykanych roślin zarówno tych drzewiastych, jak i jednorocznych oraz wieloletnich bylin. W sklepach na terenie wystawowym można było zaopatrzyć się w ciekawe sadzonki, cebulki lub nasiona rzadkich roślin oraz różne pamiątki, a w restauracyjkach wypić np. dobrą kawę i…. nie tylko!
Fot. 3 Miejskie mini arboretum. Każdy prezentowany okaz jest innego gatunku i z różnych stref klimatycznych.
Fot. 4 Żywy most.
Fot. 5 Letni domek (altana ogrodowa ?), a wokół na ścieżkach pestki i łupiny po owocach, jako ich nawierzchnia.
Fot. 6 Dereń kousa ‘Satomi’. Na tabliczce informacyjnej napisano: „Roślina ta dostarcza dużo pożywienia owadom, podczas gdy wiele innych roślin tego nie robi.”
Pozostałe dni również wypełnione były wieloma atrakcjami: pełen wrażeń dzień w Amsterdamie min. z odwiedzinami w szlifierni diamentów, Muzeum Van Gogha, czy rejs po kanałach; wizyta w Arboretum Von Gimborn, ze wspaniałą i przebogatą, jego wiodącą kolekcją drzew iglastych z całego świata (i nie tylko iglastych oczywiście), pod opieką Uniwersytetu w Utrechcie; pobyt w ogrodach w Appeltern będących zestawem setek propozycji rozwiązań projektowych dla dużych ogrodów i małych ogródków, placów zabaw czy ciekawych elementów małej architektury (kopalnia pomysłów dla projektantów i urządzeniowców!).
Fot. 7 Muzeum Van Gogha i jeden z jego „klasyków”.
Fot. 8 W szlifierni diamentów.
Fot. 9 „Klimaty” arboretum Von Gimborn.
Fot. 10 „Zielona jadalnia”, jeden z proponowanych projektów w Appeltern.
Na sam koniec, w drodze powrotnej, na terenie Niemiec, w Essen, „otrzymaliśmy” od Pana Pilota wyjątkowy, nieplanowany deser! Tzn. ja tak to odebrałem, bo za innych trudno mi to oceniać. Deserem tym była stara Koksownia Zollverein, zamknięta w 1986 roku.
Lokalne władze przy mentalnej i merytorycznej pomocy naukowców, zamiast ją powoli rozbierać i złomować, uczynili z niej miejsce bardzo atrakcyjne, przeznaczone na cele muzealne, wystawowe, imprezowe, czyli…miejsce wypoczynku! W efekcie obiekt został wpisany na światową listę UNESCO, a miasto Essen było wybrane na Europejską Stolicę Kultury! Obszedłem prawie cały obiekt, stwierdzając, że w wielu miejscach trwają jeszcze prace adaptacyjne, że nie wszystko z dawnej koksowni jest już udostępnione.
Dla mnie bomba! A piszę to, jako człowiek, który spotyka, na co dzień podobne problemy w moim Mieście Łódź, adaptującym cały czas pozostałości po swojej przemysłowej historii, która zakończyła się na początku lat 90-tych XX w.!
Fot. 11 Essen, Koksownia Zollverein. Torowiska i taśmociągi zamienione na ciągi spacerowe.
Fot. 12 Naturalna sukcesja roślin wzbogacona została nasadzeniami ubarwiającymi i „uszlachetniającymi” tereny dawnej koksowni.
Fot. 13 Stworzono również miejsca do odpoczynku i „wzmocnienia” organizmu.
I to byłoby na tyle w tej krótkiej relacji z kolejnego ciekawego wyjazdu zorganizowanego przez ZG PTChD-NOT.
Na koniec krótka refleksja, starego faceta! Szkoda, że nasi młodsi członkowie, Koleżanki i Koledzy, nie widzą „potrzeby” udziału w tego typu wyjazdach. Poza samymi walorami poznawczymi, są one również możliwością wzbogacenia swej wiedzy fachowej, a także możliwością obcowania z osobami posiadającymi duże doświadczenie, którym się chętnie mogą podzielić w trakcie takich wyjazdów.
Nie wszystko da się „wyguglać”!
Marek Kubacki
Członek PTChD-NOT