Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy,
Z głębokim żalem i smutkiem informujemy, iż w dniu 8.04.2022 roku, odszedł od Nas Wojciech Matacz.
Uroczystości żałobne odbędą się w dniu 13.04.2022 r. o godzinie 11.00 w kaplicy na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
Prezes PTChD
Jerzy Gągorowski
Słowa pożegnania Taty…
Wojciech urodził się w 1941 roku w czasie II wojny światowej, był drugim synem Leokadii i Tadeusza, jego starszy brat Tadzio zmarł zaraz po urodzeniu. Los więc zadecydował, że Wojciech został najstarszym bratem dla swego rodzeństwa Grzegorza, Hanny i Leszka.
Mimo, że pierwsze lata jego życia to trudny i niebezpieczny czas wojny, miał szczęście spędzić je wśród ludzi szlachetnych. Jego rodzice Leokadia i Tadeusz z narażeniem życia pomagali żydowskim sąsiadom, za co po wojnie otrzymali odznaczenie „Sprawiedliwy wśród narodów świata”.
Wojciech już od najmłodszych lat był człowiekiem niezwykle aktywnym, uprawiał kolarstwo, jeździł na łyżwach, podnosił ciężary, pływał. Ta pasja do sportu towarzyszyła mu przez całe życie.
Ukończył studia wyższe zostając nauczycielem matematyki. W 1968 roku poślubił ukochaną Elę, z którą doczekał się dwóch córek Ani i Małgosi. Przez wiele lat pracował w Technikum Kolejowym w Lublinie nauczając matematyki, a następnie został kierownikiem internatu, gdzie z ogromną pasją i zaangażowaniem pracował z młodzieżą. Zaszczepiał wśród podopiecznych swe liczne pasje do fotografii, żeglarstwa, łyżwiarstwa, kina i wielu innych. Założył między innymi młodzieżową drużynę Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którą prowadził przez wiele lat. Tą miłością do wody, żeglarstwa, sportów wodnych zaraził również swe córki Anię i Małgosię, które chętnie spędzały z ojcem czas na dyżurach i patrolach ratowniczych.
Taki tryb życia ukształtował Wojciecha na człowieka obowiązkowego, odpowiedzialnego i punktualnego.
W latach 80-tych jako odpowiedzialny mąż i ojciec w celu poprawienia poziomu życia rodziny zmienił zawód i za namową braci założył firmę zajmującą się pielęgnacją drzew. Z upływem lat dendrologia i ochrona przyrody stała się jego nową pasją. Do ostatnich chwil życia pozostał aktywny zawodowo i z ogromnym zaangażowaniem uczestniczył w działaniach mających na celu ochronę przyrody szczególnie drogiej mu Lubelszczyzny.
Z upływem lat jako człowiek dojrzały za najważniejsze swe powołanie uznał dbałość o swoich najbliższych. Rodzina stała się dla niego najważniejsza i to właśnie dobru najbliższych podporządkowywał wszystkie swe działania. Dokładał wielu starań by mimo niepokornego charakteru być coraz lepszym mężem. Dla swych córek był wspierającym, wyrozumiałym i dającym dobry przykład ojcem. Był absolutnie cudownym dziadkiem, który otaczał wnuki mądrą miłością. Swe wnuki Marka, Arka i Asię zawsze wspierał, robił wszystko by wpoić im jak najwięcej wartościowych cech. Z cierpliwością i ogromnym zaangażowaniem spędzał z nimi czas na zabawach, rywalizacji sportowej, to dziadek całą trójkę nauczył jazdy na rowerze, rolkach, łyżwach to on był ich największym fanem, gdy osiągali wymarzone cele. Wspierał ich w nauce, a przede wszystkim z każdym ze swych wnucząt dużo rozmawiał o wartościach jakimi powinni kierować się w życiu.
Był człowiekiem uczynnym, zaradnym, człowiekiem, dla którego nie było rzeczy niemożliwych, odznaczał się niezwykłą pomysłowością, potrafił zrobić niemal wszystko, był dla rodziny i znajomych przysłowiową złotą rączka.
Ostatnie niemal dwadzieścia lat życia był członkiem parafii św. Andrzeja Boboli. W okresie tym jego wiara bardzo mocno dojrzała. Wziął udział w licznych pieszych i rowerowych pielgrzymkach do Częstochowy i Wąwolnicy, w czasie których odbywał niezliczone dyskusje i rozważania nad sensem życia. Każda z tych podróży w głąb siebie bardzo go ubogacała. Wojciech w duecie ze swą mądrą i rozważną żoną w sposób absolutnie wyjątkowy wspierali swe córki w wychowaniu wnucząt, pragnąc by wyrośli na ludzi szlachetnych, o wysokim morale, obowiązkowych, uczynnych i uczciwych.
Drogi Tato twe odejście z doczesnego świata jest dla nas wszystkich ogromną stratą. Bez twej obecności i wsparcia nasze życie będzie o wiele trudniejsze i emocjonalnie uboższe. Dziś musimy się jednak na krótką chwilę pożegnać nim znów spotkamy się w Królestwie Niebieskim.
„Pokój Ci wieczny w cichej krainie, gdzie ból nie sięga, gdzie łza nie płynie,
gdzie słychać Boga głos serdeczny. Pokój Ci wieczny.”
Na zawsze zachowamy Cię w naszych sercach.